Hipochondro - kolka
Wierszożart.
Czasami taką kolkę dostaję,
aż z bólu siebie sam nie poznaję.
Skręca me ciało na wszystkie strony,
i cały jestem tym pokręcony.
Gadam od rzeczy, dziwne mam ruchy,
a na dodatek robię się głuchy.
Nic nie dociera do chorej jaźni,
tym pozbawiając mnie wyobraźni.
Tracę widzenie najprostszych zdarzeń,
co mnie oddala od wszelkich marzeń.
Nie mogę jeść, i spać nie mogę,
Mylę tak znaną mi wcześnie drogę.
Wrócić nie jestem zdolny do rzeczy,
co by tę kolkę mogło uleczyć.
I mi przywrócić zdolność myślenia,
pomimo bólu oraz cierpienia.
Kiedy tak nad tym się zamartwiałem,
to kolka znikła…i jej nie miałem.
Teraz to myślę że się zdawało,
i wcale też nic mnie nie bolało.
Bo jestem zwykłym hipochondrykiem,
spanikowanym ludzkim czynnikiem.
Co przy najlżejszym bólu oznace,
myśli jak inni, ale inaczej…
Komentarze (5)
Leciutka,wesola satyrka.Dobrze napisany.
Fajnie dowcipnie,lekko i rymowo:) dobrze sie czyta:)
Świetny, żartobliwie przedstawiony obraz
hipochondryka...z Diamą się nie zgodzę, "ten typ" tak
ma - że mówi, mówi, mówi... o swoich dolegliwościach.
Dobry wiersz skłaniający do wnikliwszego spojrzenia na
samego siebie;)
heh końcówka świetna ,w sumie zostawiłabym ostatnie 4
wersy i pierwszy:)
Dowcipnie, wesoło, z nutą przekąsu
satyrycznego.Płynnie sie czyta, zgrabniusi wiersz,.