Humus
muz i mąż
życie niewyżyte
wyżyte na kacu
po balandze rzyga choruje żałuje
ale się wyżyło
zdobyło na chyba czyn jedyny możliwy
braku kontroli
wybuchnęło płaczem
gniewem
muza i muz to takie musy
z ziemi wytrysnął długopis samopis
to chyba penis Śiwy
chwytam go, odpycham innych
Kalkinem jestem
demokracja i chciwość oligarchów
rozniesione zakłute
bo jestem samotnym i okrutnym
humus to humorzasta muza lub muz
typem blaszanych bębenków
co noszą wodę w dziurawych sitach
ukarani pasażem winy
za krzywdę kobiety i dziecka
wyrządzoną przez Turbota
za to że nie dorósł
i jest wiecznym szczeniakiem
Przymus to owładnięty żądzą muz
Komentarze (5)
O rany a jednak wiersz zaangażowany januszk.u Dobrze
że nie obraziłem Boga:-)
obrażasz ogrodników
Z podobaniem plusik
Fajne rozważania rozbudzające wyobraźnię.
Pozdrawiam
Marek
humus to humorzasta muza hehe...