Hydra
I podniosła swe łby hydra przebrzydła.
Mgła gęsta wszystko, zakryła, spowiła.
Wiatr zawył, jak by zły pies
zaskowyczał.
Czarne, ponure chmury na niebiosach ,
ostra błyskawica przecięła, rozdarła.
Słońce zawirowało, twarz schowało.
Krwawy księżyc na czarną ziemię
spojrzał,
i niczego dobrego już nie dojrzał.
Gwiazdy tego dnia nie zaświeciły.
Oby się tylko złe sny nie ziściły.
Już wiara z miłością zwarły szyki,
pełne nadziei podniosły okrzyki.
Sędzia sprawiedliwy przyjdzie w chwale.
I pomści wszystko co było zuchwałe.
Komentarze (50)
Super, przepełniony wiarą. Pozdrawiam
Norbercie/Dziadek Norbert/
Andrzeju/andrew wrc/
Stello-Jagódko,
dziękuję bardzo.
Norbercie, fajny ten rymowany komentarz:) Dziękuję!
Miłego wieczoru życzę
Wam i Wszystkim.
Pozdrawiam serdecznie:)))
Podoba się .
Pozdrawiam :)
świetnie...powiało horrorem, ale wiara i miłość zawsze
zwycięży+:) pozdrawiam Gabi
Wiara z miłością się spotkały i wrednej hydrze kopsa
dały. Tak ją hen pogoniły, że wracać nie miała już
siły.
Fajny, lekko smutaśny wiersz. Pozdrawiam. Miłego dnia
;)))