Impresje
Zaczęły klawisze i wiolonczela.
Tęsknie, łagodnie, jak szeptem.
A potem, nagłymi dźwiękami, skrzypce
górę czarownie zdobyły.
Zdobyły też wkrótce moje pragnienia
by widzieć Piękno ogromne.
Saksofon mnie przeniósł, klarnet też
pomógł.
Wszystko zostało na dole.
Stanęłam przed bramą, fagot zaprasza
do tajemnego ogrodu.
Kontrabas się wtrąca, obój zaś woła
'jej suknia brudna - niegodna'.
Więc trąby gruchnęły strugami - już
piorą
/czekam, ze wstydu skulona/
Saksofon zamruczał, że bramę zamkną,
nim będzie ona gotowa.
Klawesyn przyspiesza, suszy sukienkę.
Flet z bieli zadowolony.
Podobnie ja - z męża. Zawsze zabiera
na koncert chustkę do nosa.
Komentarze (40)
Dziękuję serdecznie za ciepłe przyjęcie wierszyka:)
Bardzo mi się podoba! Super pomysł i wykonanie.
Pozdrawiam :)
Ładna refleksja a ta chusteczka dodała uroku:-)
Pozdrawiam Małgosiu:-)
Za tulipanem :)
:) pozdrawiam i głos zostawiam +
myślę, że bardzo się wzruszyłaś na tym koncercie.
świetny pomysłowy wiersz z tymi wszystkimi
instrumentami
serdeczności :)
podoba mi się
Potrafisz podziałać słowem i wzruszyć - świetny
wiersz , uklony
ale pomysłowo:)
Płaczę ze wzruszenia?