Inkwizycja
ten napisany prozą
I choć nie wiem jak bardzo
będziesz sie wypierał to ty,
to wy, to oni, to ja
Zbieraliśmy chrust
w tamtym lesie, gałązka
po gałązce
To my nieślismy razem
cieżki drewniany słup
(upadając trzykrotnie)
My wiązalismy jej święte
ciało grubym, okropnym
sznurem od początku do końca
I już wtedy jeśli nie zawsze
z pozoru lepsi, nie ona lecz
my byliśmy związani
To my do dziś nierozwiązani
wykrzesaliśmy tą iskre,
namiętnie płonącą nienawiść
wszechświata,
nieusprawiedliwioną pomyłke,
która stała się ciałem
Dwutlenek węgla, dym ,który
z niej zioną, pachniał jej
wyjątkową, nieskazitelną duszą,
jej szacunkiem dla bezsensownej
śmierci
Ostatnie atomy, które z niej zostały
nie odgrażały się nikomu
Jednak nie wszystkie siostry po fachu
(ze względu na rodzaj śmierci) wzięły
z niej przykład
Nie wystarczy bowiem umrzeć
by o tobie pamiętano
Tylko nieliczne dziewice i matki
doczekały tego zaszczytu
Teraz z lekkim uśmiechem
spoglądają jak klęczy się
nad ich prochami, tłumacząc
z tego co było
Oby tylko nie zachwiano,
nie zburzono idealnego porządku
niesplamionej struktury
poprawnej wiary
Można i tak..
Nie wiem jak ty?
Ale ja wciąż płone
na stosie wstydu
bo to ja, bo to ty, to wy,
my, oni, wszyscy
zabiliśmy
Joanne D'arc...
Dla Ew.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.