instrukcja obsługi zodiaku
/miniatura - proza poetycka/
Planetarnie wtrącam: "może stertę krzemu z
Kasjopei, na krawędzi chochli Ceres i w
obrotach garbu Oriona" ?. W gęście rąk,
złożonych by za chwilę upuścić cały
kosmogoniczny pęd uciskam trochę grdykę aby
nie splątać się w naiwnym słowotoku.
Poturlać po tureckim dywanie w oczekiwaniu
na wynik – "no dalej, ejże". Na
ziemię z tym wszystkim i przetłumaczyć mi
to proszę usuwając wszytkie hakatobmy,
fatum, czotry jakie inne…
Jeszcze przyprawione na astralno parę
garści zdarzeń przyszłych
z szuflady wygimnastykowanego Syriusza.
Może chrobocze już w potylicy zamysł, skąpo
odziany w rozsądek. Karłowata figurynka
przypominająca staruchę w cygańskiej
chuście papla, pla, pla wzdłuż warg kładąc
bezwstydny dialekt nitopolski, niruski; i
straszy mnie pożarciem przez pszczeli rój w
pobliskich krzakach, nadchodzącego tygodnia
AD 2007.
Komety hulają, im nic do tego. Serwatka z
drogi mlecznej w gazie nieco, bo za długo
pod przykryciem, ma się rozumieć. "Słucham,
że co proszę… " a właśnie miałem
horoskopalnie wypić za zgodność z
oryginałem. Wrogie zęby wyszczerzył
krajobraz księżycowy. I tak dalej, hula na
karcianych brzegach tarota… a nie ma
tu nic z czarodziejstwa - gusła, panie,
gusła.
Nikt nie przechadza się bezkarnie po
karkach słowiańskich bóstw. Poza pijakiem
zanurzonym w swoim Trygławie, totemicznym
wizerunku trzech butelek po tanich bełtach
śródziemnopolskich.
Stówa ciśnięta na blat zaszeleściła:
"Dzięki frajerze!" Bez słowa
wychodzę… zrelaksowany. Po
kieszeniach upycham wiedzę o przyszłości (w
obawie przez miejscowymi oprychami).
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.