Introspekcja
Gdy czarne z białym wymieszałem,
nie stało się szare.
Gorące uczucia, chłodne kalkulacje.
Jednak niedojrzałe.
Po białych klawiszach palce przebiegały,
mijając półtony.
A utwór niepełny, wciąż niedoskonały
i nieukończony.
Sekundy i tercje, oktawy i kwarty.
Septymy i nony.
Wszystkie interwały grywałem uparcie
w świecie wymarzonym.
Lecz kiedy się czarne z białymi
spotkały,
wstrząsneły mym domem.
Z bielutkich okiennic na bruk się sypały
szyby potłuczone.
A deszcz padał, wiatr rozwiewał firanki.
Aż odżyły suche kwiaty w donicach.
Jego krople obudziły mnie rankiem.
Bym się czarnym i białym zachwycał.
Komentarze (4)
a pan troszku muzykalny? ;) kolejny Swietny wiersz
Pozdrawiam
Ciekawie, przeczytałam z przyjemnością, taki inny:)
Pozdrawiam.
Dwie pierwsze strofy są na prawdę wyśmienite i tylko
żal, że ostatnia nie jest w tym samym stylu. Że niby
zakończenie z pointą? ale jednak.
Dobry wiersz, treść niebanalna :)