Istota uczuć poranka
Zagubiona
na dnie jego oczu
szukam swego cienia
gdzieś w bezkresie pamięci
Pustka boleśnie parzy
skrzydła uczuć
spadam nisko, w otchłań
coraz głębiej, mocniej i ciszej
Bezkresność tęsknoty
rozbudzona
ogniem wspomnień
ukrytych w plątaninie myśli
Ptaki o świcie
rozrywają stare blizny
śpiewem pełnym tamtych brzasków
ciepła oddechu drażniącego nagą skórę
Szarość
wdziera się podstępem
tam gdzie żarzy się jeszcze namiętność
pochłania barwy, tęczę doznań
Rosa
łzy rodzącego się dnia
na policzkach
na trawie tamtych chwil szczęśliwych
Coś co się nie nazywa
pełne żalu tkwi we mnie
cierń daje cierpką radość
z wolności w bólu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.