Ja
Czasem jestem...
Roztrzepana, lecz poważna.
Naiwna, lecz rozważna.
Taka jestem...
ja...
Ja sama.
Nastrojami kołysana.
Zdecydować się nie mogę,
Ktorą s i e b i e bardziej wolę.
Pomóż mi się zdecydować,
Na co mam się wykreować.
Bo, gdy w taflę spojrzę lustra,
Widzę s i e b i e - zamiast bóstwa.
I w dodatku jedną s i e b i e ...
Lecz, gdy myślę i rozważam,
Dwie s i e b i e wtedy wytwarzam.
Już się sama pogubilam.
Chyba źle coś policzyłam.
Ile w końcu jest m n i e ?
Ta przed lustrem i tamte dwie?
Więc może jestem podzielona na części...
trzy?
Nie ma m n i e. Jesteśmy tylko m y ?
A może jednak jestem jedna?
Taka zwyczajna, powszednia...
Nie! Nie mogę być jedna!
Już nic się nie składa.
Moje całe "J a" się rozpada!
Na tysiące małych kawalków...
... A czasem mnie nie ma.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.