i ja odchodzę
Moją ciemność rozświetliłeś nadzieją
Teraz skulona
Niczym lalka porzucona
Zostałam w mroku.
Czy tak miało być?
Zresztą kogo to obchodzi,
Każdy obok nie patrząc przechodzi.
Ludzie obojętni,
Zawsze monotonni i smętni.
Podnoszę wzrok ku górze,
Zawieszam go na tej ciemnej chmurze.
„Boże… Dlaczego? Powiedz
dlaczego znowu ja?
Dlaczego nadal u siebie mnie nie
chcesz?”
Z łzami na policzkach, uklękłam.
Myśląc co dalej… w końcu pękłam.
Wzięłam nóż do ręki,
Z nadzieją że raz na zawsze pozbędę się tej
udręki.
Z całych sił przeciągając…
Powoli umierając…
Wyszeptałam: nie ja skrzywdziłam,
Dlaczego też konsekwencje
ponosiłam?”
Komentarze (1)
Troszkę za dużo tych pytań, zbyt banalnie... No i
"skrzywdziłam- ponosiłam", częstochowa... Ale jestem w
podobnej sytuacji, czuję ból Twój, bo jest moim bólem,
sytuacje życiowe mają swój schemat, jesteśmy na tym
samym etapie... Pozdrawiam Cię serdecznie, mam
nadzieję, że dasz radę się otrząsnąć, choć to
niełatwe... Marta.