jad
jesienny powiew wspomnień – nienawiść…
krzyczeć chcę
tak by usłyszał mnie świat
krzyczeć będę
by dotarło do ciebie
że masz mnie zostawić w spokoju
wynoś się za drzwi
bez klamek
tam twoje miejsce
nie potrzebuję twojej chorej nienawiści
nie chcę jej ani ciebie
uczepiłeś się mnie i krew chcesz wyssać
tylko że teraz
dla ciebie
zamiast krwi mam w żyłach jad
łączą nas wspomnienia i żałuję tego
bo nie jesteś człowiekiem
nie jesteś normalny
mało ci jeszcze
kłamstwo za kłamstwem
nożem wyryte w mojej pamięci nigdy nie
zgasną
już zawsze będziesz zerem
o to ci chodziło?
chciałeś pokazać że jesteś śmieszny?
udało ci się aż za bardzo
zabieraj się stąd
nie chcę widzieć jak zdychasz na dnie
opuszczony nawet przez swoje cuchnące
kłamstwa
twoje chore urojenia
litość nie jest dostatecznie dobrym
określeniem tego
co odczuwam na twój widok
mam nadzieję że moje oczy
już nigdy nie będą skalane twoim
widokiem
pogardzam tobą
jesteś żałosny
dzisiaj przeraża mnie ta nienawiść, której mnie nauczyłeś nie poznałbyś mnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.