Jak codziennie rano-umieram.
Ręce w rytm wspochdzącego słońca
trzęsą mi się na wszystkie strony
świata,
Zapach dnia drażni niemiłosiernie
Miękka poduszka wypchana kamieniami
przytłacza mi myśli z rana
Odrzucam ogrzaną kołdrę
wypchaną śmiercią puchatych stworzeń,
wzruszam ramionami i podnoszę głowę,
Otwieram oczy
spuchnięte od spokojnego trupiego snu
Jak co dzień rano.
Umieram.
Nie miałam dziś najmniejszej motywacji, żeby wstać z łóżka. Wstałam. I umarłam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.