Jak Królowa Śniegu
ostudzę żar skroni śniegu białym
płatkiem
z nadzieją że serce też nie będzie zimne
roztaję jak dawniej łzami szczęścia
spłynę
na wargach przystanę z rozsądkiem na
bakier
a jeśli nie znajdę nawet krzty sympatii
przemienisz mnie wzrokiem w lodowe
kryształy
niech spadną na kamień by się
roztrzaskały
w pył którego zebrać nie będziesz
potrafił
może jakaś cząstka zamiast niszczeć
biernie
zapadnie ci w serca najdalszy zakątek
przywoła wspomnienia wyblakłe i wątłe
obrośnie tęsknotą odrodzi się w perle
Komentarze (5)
Czytałam już to rano i bardzo mi się podobało.
Zostawiam teraz jeszcze słowa uznania, za warsztat,
dopracowane rymy okalające, ładne metafory. Pozdrawiam
:)
Piękna liryka,słowa pełne subtelności,ciekawe
metafory.Lubię takie wiersze. Pozdrawiam autora.
Ładnie, lirycznie, tęsknie. Bajeczny pomysł.
Pozdrawiam.
Pieknie:)+
Piękny wiersz...Pozdrawiam