Jak przystało
gdy mnie powołasz do siebie Panie
zatrzymasz u stóp tronu swojego
czym nagrzeszyłaś padnie pytanie
niczym szczególnym odpowiem na nie
bo nie za bardzo jest się czym chwalić
nawet spowiadać się nie mam z czego
to skromne życie człowiek przewalił
a w nim nic szczególnego
też nic pięknego tu nie zostawię
nikt nie zapłacze nad moim ego
nawet mnie Panie nie musisz zbawić
bo po co i niby dlaczego
w tamtej szarzyźnie musiałam żyć
los bronił wstępu do świata wielkiego
lecz zawsze z Tobą chciałam tu być
ale wiem dlaczego
inna wersja
życie ucieka jak sen przed oczami
szmat czasu przesmyknął układnie
trzeba było jemu w kość zadać
teraz nie ma się z czego spowiadać
ciepły wieczór świerszczami rozbrzmiewa
ciągną myśli do tamtej młodości
mogłam szaleć jak jakiś ladaco
nikt pokuty już nie da bo za co
dziś żałuję że żyłam jak mnich
nie zdążyłam nagrzeszyć w życiu
co ja ci powiem Panie na "spowiedzi"
gdy we mnie nawet złość nie siedzi
Komentarze (16)
Druga wersja bardziej mnie urzekła. Wiersz zatrzymuje
w zadumie i prowokuje do wyciągnięcia wniosków jak
żyć, by nie żałować czasu, który był nam dany.
Pozdrawiam serdecznie:)