Jak to się kończy
Wypadły mi już wszystkie zęby,
policzki niczym wory leżą.
Czernią przestrasza otwór gęby,
dając zapachu woń nieświeżą.
Oczy z pod tłustych powiek zwałem,
ledwo unoszą gałki blade.
Gasną od brudu zaropiałe,
niszczonej trupiej śmierci jadem.
Ciało w pożółkłe wchodzi tony,
plamy ciemnieją aż do kości.
Organizm krwi już pozbawiony,
kończy wędrówkę ku jasności.
Chrząstka przeradza się w mazidło,
mięsień korpusem też nie rządzi.
Wszystko co było tak przepadło,
w przypadku kiedy człowiek zbłądzi.
A błądzić zaczął bo w młodości,
grzech wówczas łatwo się wybacza.
Lecz jeszcze łatwiej dać słabości,
możliwość w złe rewiry wkraczać.
Wódka, papieros, narkotyki,
używki wszelkiej podłej cechy.
To są młodości złe nawyki,
łatwo wchodzące nam pod strzechy.
A jak się kończy dał początek,
wiersza co ciut moralizuje.
Jak to jest ważny życia wątek,
zrozumie ten co temat czuje.
Komentarze (4)
Trudno nie poczuć jak obrazowo i nawet
zapachowo.Początek to zupełnie jak Gołas w kabarecie
...psują mi się zęby przednie...+++
9-zgłoskowiec-ale ciebie wzięło napisać taki mroczny
wiersz-cała prawda nic dodać nic ująć-właśnie tak
kończy się życie -pocichutku.
Mało estetyczny i bardzo smutny, nie udała się Panu
Bogu starość, ale często młodzi wiekiem stają się
starcami, z własnej winy.
Poczulam temat,mialam okazje byc tego
swiadkiem,niestety....