Jakie szczęście...?
Codziennie rano przez lustrem
Pudrem zakrywam opuchnięte oczy,
Aby nikt się nie dowiedział
O kolejnej nieprzespanej nocy...
Zakładam kolorowy sweter
Z długimi rękawami,
Aby nikt nie mógł dostrzec
Rąk z kolejnymi ranami...
Przyklejam do twarzy uśmiech,
Śmieję się razem z resztą,
Chociaż po cichu mam ochotę,
Rzucić w cholerę to wszystko...
Tak naprawdę udaję,
Z nikim nie jestem uczciwa,
Ale już nie mam sił kłamać...
Nigdy nie byłam szczęśliwa...
;(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.