Jaskółeczka
Coś lekkiego na nowy tydzień... z pozdrowieniami dla kielczan :)
Była sobie jaskółeczka,
co pognała do miasteczka.
Zastukała do cukierni,
poprosiła o swój piernik.
Za tym ciastem wprost przepada,
i wciąż o nim opowiada,
że go jada w każdy czwartek,
gdy cukiernie są otwarte...
Potem weszła do lodziarni,
a następnie do kawiarni;
z filiżanki kawę piła,
jakby ważnym gościem była.
Na ulicy jaskółeczka
napotkała dzięciołeczka,
co nie umiał pieśni śpiewać,
a przeganiał kosa z drzewa...
Później poszła do krawcowej,
po ubranie całkiem nowe;
kamizelkę szyć kazała,
bo ta stara już za mała...
Jeszcze miasto chciała zwiedzać,
choć bywała tutaj nieraz...
ale nie starczyło czasu -
musi wracać więc do lasu...
Tak skończyła się powiastka
o przygodzie tego ptaszka,
co tak miasto lubił wielce...
A to miasto zwie się: Kielce.
Gliwice 24.08.2019 r.
Komentarze (24)
Z przyjemnością czytałam. Wnosi moc spokoju.
Pozdrawiam serdecznie:)
Witaj,
wspaniała reklama dla Kielc - aż mi żal, że tam
nigdy nie dojechałam, a ile dowcipów (nie zawsze
przychylnych) się naczytałam...
Ten tekst świetnie, nienapastliwie zachęca.
Uśmiech, pozdrowienia /+/.
:-))) świetna opowiastka Bereniko :-) pozdrawiam
fajne
Super! Leciutki, świetnie się czyta, w sam raz na mój
ociężały dzisiaj łeb ;-) ;-)
A w tym pierniku to musiały być ukryte jakieś
robaczki, bo inaczej jaskółeczka by pewnie nie ruszyła
;-) ;-) I zrobiłaby dym w Kielcach ;-)
Bardzo mi się podoba :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
misi czuć sentyment do Kielc.
słyszałem o Kieleckich scyzorykach,ale o
jaskółeczce,słyszę pierwszy raz.
Wiersz się podoba
Pozdrawiam serdecznie
Chyba musiała być bardzo szczęśliwa ta jaskółeczka:)
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo ładnie i ciepło... o Kielcach, które to ulubiła
sobie jaskółeczka:)
Pozdrawiam:)