*Jedna bajka*
To nie był sen...
Pamiętam noc dłoni splecionych na mym
ciele
Lustrzane księżyca odbicie w Twoich oczach
i nuty magiczne na pięciolini Twojego
szeptu
Ubrana w Twój zapach wargami delikatnie
muskającymi szyję
Opuszkami pożądania zanurzonymi we
włosach
Zamienieni w powietrze tak blisko swych
serc i ciał istnienia
Zginęliśmy pod zasłoną trzepotu rzęs
Srebrzystymi gwiazdami obsypała nas
granatowa noc ciszy
Najtrwalsza nić łącząca nas z dwóch stron
namiętnością
Wspomnienie iskier żarzących się na mym
ciele
Bo to dzień uśpiony narkozą w naszych
umysłach...
Bo tak słodko pachnie, kiedy uzupełniamy się oddechami...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.