JEDNA IDEA
granica ciała
wytłumia
złapane w echo
zmysły
szklana ostryga
zatrzaśnięta
ściąga struny
na skórę nanizane
coś chwyta za gardło
żadna stronica
nie da odpowiedzi,
klawisze uderzają
bezdźwięcznie
w karty tarota
wróżąc szyfr
wyjścia z
biesiady cieni
coś chwyta za gardło
to tęsknota
niezaposkojona
pozostaje
pozostanie,
nasączona w mur
jak w gąbkę
miód.
ukryte pod podłogą piece,
ogień na ziemię sprowadźcie
niech wyleje się lawina
niech wymiesza
niech zmiesza
niech stanie się słowo i początek.
przez półotwarty zamek
wyciskam łzę do środka
pytając o celny strzał i
klucz
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.