jesiencholia 2
ze złotocynobrowych liści.
gdy przez nie patrzę w smutek
twojego tęsknienia.
w rdzeń istoty, korzenie
koronę i źródło wszechświata
co się cały dzieje wewnątrz ciebie
rad nierad połączony
z wszystkim co istnieje
wiecznie - kłaniasz się drzewu
na samotnej wyspie.
i z całych sił wierzysz
że rozmawiasz z Bogiem w osobie
na obraz, podobieństwo swoje
tym który cię ocali - tak się lękasz
miłości
pragnę cię pragnę wiedzieć
powiesz mi obecny
gdy przyjdziesz się przytulić
na gwiezdnym sienniku
dotknę twojego ramienia
z ukrwionego drewna
dłonią brudną od młodych orzechów,
prawdziwków
https://wiersze.kobieta.pl/wiersze/jesiencholia-565196
Komentarze (33)
Piękny wiersz, swoisty monolog, jakby list do kogoś,
kto tęskni za miłością, ale się jej jednocześnie lęka,
piękna metafora samotnego drzewa, z ukrwionymi
ramionami i gwiezdnego siennika, które jak dla mnie
jest symbolem szczęścia, a dłoń pełna prawdziwków i
orzechów, w moim odczuciu będzie hojną dłonią, która
będzie darem dla tego, który jest samotny.
Wybacz, jeśli źle czytam, będę tutaj sobie wracać,
zawsze lubię wracać do Twojej pięknej poezji.
Pozdrawiam serdecznie, Wandziu :)
Świetne, refleksyjne strofy. Piękne.
Pozdrawiam serdecznie :)
Kłaniam się drzewu oraz owym strofom.