Jesienne łamanie
Tym, co chorują i dreszcze czują
Coś mnie łamie grypa chyba
W nosie zaschłe mam fawory
W głowie pływa wielka ryba
Czyżbym znowu miał być chory
Wodzi mnie na pokuszenie
Ciągłych siorbów w nosie granie
Tutaj chustka dopomoże
No i ciepłe wczesne spanie
Chrząkam, spluwam i złorzeczę
Za cóż cierpieć muszę przecież
Za cóż cierpieć mi przystało
Przecież się od wczoraj leczę
Coś mnie łamie, prawie kołem
Chodzę z pewnym już mozołem
Dycham kicham za pamięci
Nici pozostały z chęci
Chyba do snu się położę
I wypocę się dziś może
Chlipię i nos ścieram szmatą
Taka jesień twą zapłatą
Długo by tak pisać można
Sprawa wszak to nie ostrożna
Bowiem wirus okiem łypie
Znaj się bratku na dowcipie
Kichaj , prychaj, moje zdrowie
A psik, a ćwum tak bez przerwy
Tylko jakoś nikt nie powie
Można przy tym stracić nerwy
Sok malinowy i lipa, niechaj umyka stąd grypa Autor: inspektorek 28.09.2007
Komentarze (2)
Wiersz lekko napisany dobry w formie, treści i na
czasie.
Chorobe jak widac tez mozna ciekawie opisac.Szybkiego
powrotu do zdrowia zycze:)