Jesienny taniec
O poranku podglądałam przez okno...
Przeleciał ptak, za nim chmury,
cichy ranek rozbudził wiatr,
porozwiewał drzew fryzury
izłote liście pierwsze skradł.
A one w szalonym rytmie
rozpoczęły wirowanie,
loty w podniebnej gonitwie.
Tańczą jesienni szamanie.
żegnają wspomnienie lata
i drzewa czułe konary,
za to taneczna zapłata.
Rytuał liści prastary.
Za obłokiem Terpsychora
podsyca złote tancerki.
- Tańczcie...tańczcie, teraz pora,
jedyny wasz spektakl wielki. -
Po tańcu, złotym dywanem,
liście pod drzewa się płożą.
Wejdą pod ziemię rydwanem,
korzenie sobą nawożą.
A wiosną wrócą pączkami,
niewinne, świeże, zielone.
Może i tak będzie z nami
gdy i my... na drugą stronę.
lubię szalony ich taniec...
Komentarze (17)
Bardzo ładny...pozdrawiam;)
niestrudzenie tańczy już od poniedziałku. A
zakończenie pełne refleksji z przemijania.