Jest niewiadomą
kiedyś umrzeć muszę
to jest pewne
jak dwa razy dwa
przy narodzinach
ujrzałem drogę
którą trzeba przejść
obraz był zamazany
ostatecznej daty
nie widziałem
jest niewiadomą
lata mijały
pamiętam jak dziś
pierwsze
kroki do szkoły
gry w piłkę
w klasy
w palanta
w podchody
koleżanki i koledzy
już do lepszego świata
odeszli
tam nie ma łez
ja idę coraz wolniej
z uśmiechem na ustach
myśląc
że mam dwadzieścia lat
tylko lustro nie kłamie
coś w kościach kręci
ach jak ja kocham świat
każdego dnia dziękuję
Bogu
za cenny dar życia
i gdy nadejdzie
niespodziewana godzina
przywitam ją z radością
przyszedł na mnie czas
Autor Waldi1
Komentarze (16)
Witaj Waldku.
Wiersz, skłania do refleksji.
Tak, jedno jest wiadome, ta Pani w bieli, każdego
odwiedzi, nikogo nie pominie.
Pogodnego wieczoru.
Pozdrawiam.;)