jeszcze raz
Skrzętnie odliczam, ile lat jeszcze...
Pięć? Osiem, dziesięć? Raczej nie
więcej.
Jednak w tym czasie można pomieścić
wiele. Za każdy rok bądźmy wdzięczni.
A ZUS jest hojny, mówi, że stać nas
na to, by znowu tam, pod Baranią,
umknąć na chwilę z dusznego miasta,
w rzece ukoić nogi zbolałe.
Spotkać przyjaciół, którzy, jak i my
szczerze kochają te okolice,
zwiedzić sklepiki. Pod parasolem
piwko wychylić, bądź śliwowicę.
Bo przyjdzie czas, że się opamięta
Bóg i odwróci klepsydrę naszą
Bez sensu chyba byłoby w ten czas
„żałuję” rzec, gdy requiem czas zacząć.
Komentarze (29)
Wiersz życiowy, dobrze napisany,
to prawda, że warto cieszyć się z każdego dnia, bo nie
mamy gwarancji na to ile tych dni nam zostało.
Dobrego wieczoru życzę.
Bawmy się,
bo życie pobawi się nami i rzuci,
a każdy mijający dzień
to jeden dzień mniej
naszego tutaj istnienia
i żaden z minionych
nigdy do nas nie powróci...
z podobaniem melancholii,
pozdrawiam serdecznie.
za każdy komentarz serdecznie dziękuję:)
+ ...
Bardzo dobry wiersz!
Po co odliczać... trzeba żyć pełnią życia... żeby nie
żałować...
Mądra puenta wiersza!
Pozdrawiam serdecznie
Jak zawsze zyciowo, madrze. +++
Pozdrawiam Autora. :)
Upss!
Błąd. Powinnam napisać - uzewnętrznienie. Przepraszam
:)
Wiersz odbieram, jako osobiste uzewnętrznie się
Autora.
Jest tu odrobina obaw, smutku, a przede wszystkim
melancholia wynikająca ze świadomości szybko
upływającego czasu, przemijania.
Na szczęście melancholia to stan przejściowy i można
się szybko z niej "wyleczyć". Na przykład tak, jak
Autor sam napisał - spotkaniem z przyjaciółmi,
wypiciem kawy, czy piwa.
Na requiem jest jeszcze za wcześnie.
Cieszmy się życiem.
Wiersz oczywiście doskonały.
Pozdrawiam :)
Podobają mi się Twoje życiowe refleksje. Pozdrawiam
Nie znamy dnia i godziny, dlatego liczy się tylko
tutaj i teraz...
Pozdrawiam :)
Za każdy dzień bądźmy wdzięczni. I wykorzystujmy go na
maksa.
Świetnie i wykorzystywać czas na Maksa.
Zwłaszcza póki ZUS wypłacalny.
Te ostatnie słowa przypomniały mi o dwóch generałach-
kiedyś najważniejszych.
W godzinie ostatniej poprosił o wybaczenie i mszę-
dostał ją.
A całe życie wadził się z Bogiem, nawet podczas
pogrzebu Mamy- do Kościoła nie wszedł.
Ten drugi od teczek- też poprosił, ale żona pomyślała-
żartuje sobie.
No cóż, życie i wiersz.
Wiersz się łatwo pisze, ale życie osadzone w
nieznanym. Mądre strofy.