Jezus ocierał me łzy
Wybaczyłam Ci brak naszej pięknej
miłości
Pan mi w tym pomógł.
Ocierał w kościele me oczy
Bo Ty akurat wtedy nie mogłeś.
Zabrał gdzieś całą złość i nienawiść.
Zostawił rozpacz…
I pogodzenie się z losem.
Nie pytaj mnie czy walczę,
Czy może już się poddałam.
Trudno powiedzieć.
Część życia na pewno przegrałam.
Ale nie o to chodzi, że na deski
upadałam
Nie o to, że już nie wstałam.
Leże tam dalej i staram się podnieść.
Mimo wszystko
Mimo strachu o przyszłość
Postanowiłam walczyć
Właśnie w tej sekundzie życia.
Nie mogę tego tak zostawić
Nie byłabym wtedy godna dalszego bycia.
Komentarze (4)
Coś łączy nasz wiersze. Treść Twojego jest bardzo
bliska memu sercu, przeżyłam coś podobnego. Wesołych
Świąt:)
pełno tu smutku i żalu...nie poddajesz sie a jednak
upadasz....musisz się bardziej postarać, siły życzę!
Pieknie analizujesz walkę ze swoją słabością. dobry
wiersz
Znam to uczucie...
Tak bardzo boli...