K****
Przyszedłeś do mnie i wszystko się
zmieniło
Jak ziemia na wiosnę spod śniegu
wyłoniona
Właściwie serce wcale na ciebie nie
liczyło
I tak naprawdę myśl o Tobie nigdy
nieprzebudzona
O twoim istnieniu nawet nie wiedziałam
A potem już tylko płakałam, płakałam,
płakałam
A łzy, jak rosa, co rano na poduszce ślad
zostawiały
Krzyczałam, ale żadne duchy mnie nie
słyszały
Choć wielokrotnie ucieczka w myślach
jaśniała
Twój niemy sprzeciw w oddali słyszałam
Epilog zdawał się przerażająco nierealny
Własnej roli skrypt jedynie błaho w kąt
rzucony
Każdy poranek, jak nowy etap agonii
ciążył
Och, to listopad na horyzoncie cały się
prężył
Szansy na powrót do niewinnego życia marno
szukałam
W labiryncie twoich oczu totalnie
umierałam
Wspomnienie dziesiątego miesiąca, jak
ambrozja
Urywanych spojrzeń całkowita, podła,
żałosna iluzja
Pogodzona z przyszłością nadal jedynie
myślałam
Jak mocno, już pierwszego dnia cię
pokochałam
Komentarze (3)
hm, to imię, ale doceniam troskę o bejowski regulamin.
A może to ,, krowa ,,?!
W regulaminie bejowskim zaznaczono, że słowa wulgarne,
nawet wykropkowane są niedopuszczalne, tytuł Twojego
wiersza takie właśnie, bardzo wulgarne słowo w sobie
prawdopodobnie zawiera.