kajdany
Do samotnych
Spalcie mnie na stosie,
już nieżywą
a ręce me splączcie
w diamentowe kajdany
na krzyżu zbawienia,
szczęśliwa,
obok współczujący cień drzewa.
krople zimnego jesiennego deszczu
zamarzają na popękanych wargach.
za daleko odszedłeś,
tyle męk, byś mógł spojrzeć.
Boże.
Ja, histeryczka
Ty, niehisteryk
plączmy dalej kłosy losu,
niech wrócą do nieba ogniste.
niebieska przestrzeń,
kolor czerwieni i nędzy milszy dla wiernych
oka.
to nie twoja wina, nie nasza.
Powodzie łez, siarczany pył na ciele.
Staczający na dno z dnia na dzień,
niewykonalne prace,
przez najcięższy z kamieni kamień.
którzy czują się samotnie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.