Kalipso
Tej nocy Kalipso spała niespokojnie,
śnił sie jej Odyseusz bez twarzy. Rano,
jak lawa popłynęły łzy z wulaknu
miłości.
Cały poranek przeglądała ofertę
sklepów wysyłkowych.
Wybrała najnowszą transatlantycką
tratwę.
Adres zwrotny na zamówieniu:
Wyspa Ogigii
i gołąb pocztowy już leci.
Po obiedzie oglądała telenowelę,
z Odysem w głównej roli męskiej.
Lawa zabulgotała pod kraterem oka,
który rozgrzany do czerwoności
zasnuł się dymem.
Wieczorm, przygotowana już do snu,
obejrzała "2001:Odyseje kosmiczną".
Czarny prostopadłościan był jej lustrem
i klatką,
dzielił z nią nieśmiertelność
wykopaliska.
Przystań stała się celem.
Śpij Klaipso, śpij spokojnie!
Ja na twej tratwie płynę,
nie będę miał czym wrócić.
Razem przesuniemy wyspę
ze szlaku Odysei.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.