Kamień
podniosłeś kamień
tkwiłam pod nim
ukryta w kokonie nieistnienia
bezpieczniej być niewidzialnym
wyciągnąłeś mnie
słońce strasznie oślepia
nie znam deszczu na twarzy
tylko ciepłe błoto ziemi
strach oblepia
powierzchnia wydaje się groźna
ludzie przemoknięci gniewem
wiatr dyszy ironią
poprowadź mnie
odpowiedzialnie oswajaj
moje marne istnienie
dodawaj sił
albo lepiej
oddaj mój kamień
mały robak nie zawsze pragnie
stać się wielkim człowiekiem
Komentarze (7)
Bardzo udany wiersz, ciekawa metafora. Pozdrawiam
Kolejny twój biały, ale też nasycony ciekawą metaforą.
Bardzo bliskie mi jest zakończenie. Pozdrawiam :)
Ciekawy wiersz o lęku przed życiem.
Rewelacja. Prawdziwa Poezja. Metaforyka, klimat,
forma. A do tego mądrością kapią słowa... Pozdrawiam
ciepło :)
Zachwycasz nie tylko rymami...
Piękny.
Skoro pamiętam, że jakiś czas temu czytałam ten wiersz
w innym miejscu, znaczy - wywarł wrażenie.
Miłego dnia.
Bardzo ładny, refleksyjny wiersz. Miłego weekendu.