Kiedy wschodzi słońce...
kiedy zapada zmrok...
otula mnie ramionami...
kiedy widze księżyc na niebie...
zapala się w nas ogień
codzienne spacery, rozmowy
czasem płacz...
śmiech też gości w nas...
kiedy czuje Ciebie w nocy...
kiedy całujesz mnie suptelnie..
rozplywam się w pościeli z miłosnych
snów...
tak długo czekałam...
tak bardzo cierpiałam...
a kiedy już wschodzi słońce...
i kiedy zaczyna się dzień...
i kiedy musze cichutko pozegnać
Ciebie...
boję sie że zapomnianą się staje...
Żegnaj więc...
i nie przynoś mi w podarunku swoich
łez...
chciałabym zapomnieć... uciec od wspomnień... nie czuć na sobie tego brudu... nie myśleć tak o pewnym człowieku... chciałabym żeby ta miłośc która mnie spotkała dziś za zakrętem była jednyną i ostatnią... dziękuje więc Bogu za Ciebie...dziękuje z całych sił...przekonałam się że warto było czekać na ten czas w którym teraz dotykam gwiazd nawet w dzień...:)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.