Kiedy żona.....
Kiedy żona wreszcie zechce
Spełnić ciche me marzenia….
Ja ją tulę, ja ją pieszczę….
Ona ……w kamień się wnet zmienia
Może kupię jej dziś kwiaty...
Może wezmę ja do kina?
Nie…gdy wrócę dziś do chaty
To wystarczy mi jej mina...
Jak mam żonę odczarować
Co uczynić dla jej szczęścia
Przecież była taka inna
Od poznania do zamęścia
Dziś przyniosłem swą wypłatę
Dałem jej do grosza całą…..
Ona krótko skwitowała….
E …..wypłatę też masz małą……
Komentarze (15)
uuuu... ale fajna ironia ;-)
super fraszka!!!!
dobra ironia
I ile radości :-)
Fajny, z dystansem :-)
Dobrze że humor pozostał duży
:))) fajnie
heheh może puenta jest odpowiedzią na problemy
peela... a może wystarczy szczera rozmowa. świetna
ironia. Serdeczności.
No to się narobiło:))
Wierszyk z humorem, to lubię:)
Pozdrawiam
Hi hi rozbawiłeś :)))
"Z początku była słodkim mlekiem,
skwaśniała dopiero z wiekiem"-Sztaudynger
I jeszcze druga fraszka tegoż autora odnośnie Twojego
wierszyka:
"Nie taki diabeł ogoniasty,
jakby chciały tego niewiasty."
Pozdro
Kobiety, nie idzie z nimi , bez nich też nie lepiej.
Witam Cię w naszej bejowej rodzinie.
Cóż tam jeszcze Masz małego,
oprócz zarobeczku Twego.
Mała poprawka!!
Cóż tam jeszcze Masz małego,
od zarobeczku Twego?
Wybacz! Bardzo fikuśny wierszyk. Podoba mi się!!
:)) Metamorfoza doskonała :)
ha, ha, to raczej humoreska