Kieliszek wina
Kiedy tkwi za oknem jesienna szarówka,
a pucołowaty księżyc z nieba szydzi,
wtedy niepotrzebna mi żadna wymówka,
a odbicie w lustrze mój kieliszek widzi,
czyje jest czerwieńsze, przekomarza ze
mną,
a potem zazdrośnie za jej smakiem
wzdycha.
Bo ta cierpka słodycz jemu niedostępną
nawet, gdy wraz ze mną dojrzy dno
kielicha.
Czasem chcę nic nie czuć i szukam
ukrycia.
Lecz, gdy mnie ta chętka nachodzić
zaczyna,
przypominam sobie tęskny wzrok odbicia
patrzący zazdrośnie w mój kieliszek wina.
Komentarze (10)
ciekawe spojrzenie na jesienne smuteczki
Świetny wiersz.
tak..często gdy mamy smutne serce sięgamy po
kieliszek,ciekawie to napisałaś
BARDZO FAJNY...wypijmy zatem za tych co na morzu i
tych na dnie:)
wyłania się z wiersz tęsknota, bardzo ładny wiersz.
melancholijny. pozdrawiam.
Świetny zamysł-rozmowa w trójkącie.Pozdrawiam
bardzo dobry wiersz, często na smutki sięgamy po
kieliszek, a to nie jest rozwiązanie...
klimaty na jesienne wieczory?
Faktycznie, ten z lustra ma pecha. Niby nie pije ale
syndrom dnia wczorajszego i tak mu się udzieli;).
Pozdr.
zaczyna się od kieliszka a potem ciągle mało...i
mało... nałóg staje się przyzwyczajeniem...a później
wola odmawia posłuszeństwa...ładnie wyraziłaś swoje
myśli...Pozdrawiam i dziękuję za komentarz u mnie:)