Klucze a drzwi.
Potrząsam w dłoni pęk kluczy.
Wiedziałeś, że tyle ich mam?
Ja nie. I właściwie…
Które drzwi otworzę nimi?
Powinnam je kiedyś podpisać.
Zamiast tego wrzuciłam je do przepastnej
kieszeni,
Chyba część zgubiłam,
Które? Sama już nie wiem.
Pewnie część zamków też została
zmieniona…
Depczę drogę wokół jakiegoś środka,
Centrum nieistniejące,
A tak bardzo ciągnące mnie do siebie.
Pewnie w nim znajduje się to,
Co najważniejsze.
Siła która znaczy drogi,
Która pozwala je odnaleźć.
Wybiegam czasem gdzieś poza,
Szukam na ślepo i bez namysłu.
Wyciągam ręce i próbuję złapać
Wiedzę, kogoś, czy po prostu klamkę.
A jeśli któryś z najważniejszych zamków
Nie będzie już dla mnie dostępny,
Jeśli jakiś z najważniejszych kluczy
Zupełnie przez przypadek wypadnie gdzieś po
drodze,
Mam nadzieję,
Że gdy zapukam i powiem:
„To ja”
Ktoś po drugiej stronie otworzy mi.
styczeń 2008.
Komentarze (2)
niesamowite skojarzenia - zwykla czynnośc otwieranych
drzwi dała wielkie możliwości metaforyczne... Ty to
umiejętnie w wierszu wykorzystałaś.
Jeśli jesteś bliska osobie "po drugiej stronie"
otworzy Ci bez namysłu. Nie potrzebne nam klucze, żeby
otwierać zamki. Wystarczy serce...