Kobieta frywolna
Wiersz dedykuję bratu, dla niego też był pisany, gdyż na swojej drodze spotkał taką właśnie kobiete ...
Czekam na kolejny dzień
Gdyż spadł na mnie promień nadziei, ale
zakrył go prawdy cień
Chcę obudzić się całkiem nowy
Dlaczego nie słyszałem, gdy mówił cały
świat, gdy huczały sowy?
Wszyscy mówili, że to blef, że obłuda
Ja wierzyłam jej
Uwierzyłem w cuda
Leciałem jak ptak do pięknego nieba
Myślałem, że to dobrze, że tak właśnie
trzeba
Weszłem do raju i czekałem na kolejne
słowa
Lecz głupi byłem
Nie widząc nic naiwnie wierzyłem
Doznałem jednak olśnienia
I teraz wiem, że kobieta sie nie
zmiania.
Oddałem swą miłość frywolnej kobiecie
Podałem ją na tacy w róży pięknym
kwiecie
Lecz ona ją zniszczyła, zepsuła,
zdeptała
Robiąc mi nadzieję, z innymi sypiała
Jak Ikar na ziemię spadłem z nieba
Leżę na ziemi nie mogąc wstać
Nie wiem sam czy się budzić, czy poprostu
wiecznie spać
Dlaczego zawsze mówią, że to facet rani
Że znów złamał serce jakiejś pięknej
pani
Lecz gdy mężczyzna pokocha, to kocha na
zawsze i szczerze
A w miłość wytrwałą kobiety już nigdy nie
uwierze
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.