Kochanka Śmierci
Dziś na spacerze spotkałam śmierć
Uwiodła mnie swoim spojrzeniem
Poznałam smak jej zimnych ust
Każdy pocałunek zabierał wspomnienia
Przykryła mój wstyd swoim płaszczem
W chłodnych dłoniach tuliła mą twarz
Pieściła wszystkie sny pod powiekami
Zamknęła oddech po drugiej stronie rzęs
Śmierć nie jest blada i śmieje się cicho
W szklanych oczach zamyka blask
A pod stopami układa kolce
Tonę w objęciach zimnej kochanki
Jej język czule oplata zmysły
A skóra ciągle pragnie dotyku
Ciało wypręża w łuku milczenia
Rozbija ciszę o moje myśli
Pod paznokciami resztki spokoju
Każdej nocy zdradzałam ją z Księżycem
Potem płakała w moich ramionach
Jej łzy napełniały moje sumienie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.