Kochankowie
Wciąż nam siebie tak mało,zachłanni
kochankowie
w nocy sie wymykamy w ogrody rozkoszy
w tajemnicy przed swiatem bo nikt się nie
dowie
głodni siebie ,spragnieni, aż świt gwiazdy
spłoszy
Jak dzikie bestie żądne krwi i
podniecenia
Rozszarpujemy w strzępy wstyd i
przykazania
Nieokiełznany dotyk,żerują pragnienia
Na uczcie namiętnej każdego doznania
Dzikość serc dzikość myśli, krzyk rozdarł
mrok nocy
ciała umęczone na rozkosz polowaniem
Wreszcie zasypiamy...wcześniej patrzymy w
oczy
Czym to jest ? nie wiemy ...nazwijmy to
kochaniem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.