kochany mój
patrzysz prosto w me oczy
zaczynam odchodzić od zmysłów
dotykasz mej ręki
zaczynam drżeć jak liść na wietrze
prowadzisz aleją parkową w nieznane
a ja się oddaje wędrówce bez
zastanowienia
szepczesz do ucha tak melodyjnie
słowa dotąd mi jeszcze nie znane
w jedwabiu twojego głosu odkrywam
spełnienie swych marzeń i ukojenie
gasisz oddechcem każde moje pragnienie
każdym przebytym krokiem
dodajesz mi uśmiechu na twarzy
a kiedy uśmiechem ty swoim
rozpromnieniasz dookoła wszystko
nawet chmury ponure rozpędzasz
a kiedy deszczowo robi się i szaro
błyskiem twojego spojrzenia
maluję tęcze na niebie całym
i nigdy przy tobie nie jest mi zimno
i nigdy niczego się nie boję
i nigdy mi niczego nie brakuje
wystarczy mi,że mam ciebie
i nawet kiedy odchodzisz na małą chwilę
tęsknię za tobą jak oszalała
i nawet gdy zasypiasz tuż obok mnie
pilnuję cię w każdej sekundzie
patrzę na twoje zamknięte powieki
przez,które przebija się światełko
promyczek malutki a taki kochany
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.