Kokietka w szpitalu
Na patologii ciąży - kobieta,
rzewnymi łzami codziennie płacze.
Podobno córka jej nie odwiedza,
a miała przynieść jakiś kubraczek.
Nie ma niczego, by się uczesać;
drażni ją taki niedbały wygląd.
Więc ja, współczuciem nagłym przejęta,
idę jej kupić grzebień i mydło.
A po powrocie jeszcze pocieszam,
by nie płakała, ponieważ chandra
wpłynie niedobrze na zdrowie dziecka.
Wtedy kobieta nagle pobladła,
uniosła w górę kusą koszulę,
(widocznie była wzburzona wielce)
i zapytała z ogromnym bólem:
- kto mnie z takimi bliznami zechce?
Komentarze (36)
Twardy temat ludzki!
Podejście człowieka do swych ułomności...
Zaciekawił!
Pozdrawiam:)
Najgorsze blizny... na umyśle!
bardzo kokieteryjna farsa
a tak między nami - to współczuję
tej kobiecie
Hmmm... udana farsa. Mimo wszystko, jest mi jej żal.
Bardzo dobry wiersz. Pozdrawiam
Bardzo gorzka farsa.
Ciekawa narracja.
Pozdrawiam. (+)
Śmiać się czy płakać?
Mam mieszane uczucia, a więc tekst zrobił swoje :)
Pozdrawiam. Miłego :)
Ciekawe spostrzeżenie.
Pozdrawiam.
nie ma nic za darmo coś za coś...a czasem płacimy
życiem za życie...
Dziękuję za odwiedziny i komentarze. Dobrej nocy
wszystkim.
Dobra farsa Krzemanko. Mimo wszystko współczuję tej
pani...
Miłego wieczoru:)
Z uśmiechem przez łzy... Pozdrawiam :))
Ironicznie a trafnie.Dobry przekaz.
:)
Gorzko ironiczne. Kobieta rodzi kolejne dziecko,
pewnie kolejnego mężczyzny i już myśli czy ją następny
zechce.
tu się trzeba zastanowić, co zrobić
i już wymyśliłem...
wychodząc z domu trzeba się ubrać
Pozdrawiam serdecznie
Są różne blizny, niektóre na ciele nosi się jak
ordery, ale te wewnętrzne zawsze w ukryciu. Dobrze
napisany wiersz. Pozdrawiam :)