Kolejne narodziny...
No, nie zaliczam go do moich najlepszych wierszy, ale chyba nie jest tragiczny :) Zapraszam do komentowania :)
Barszcz z uszkami,
pierogi, tłuste od oleju,
kompot ze suszonych owoców.
Minęły.
Choinka pachnąca
lasem,
prezenty
kolorowo błyszczące,
odeszły, zapisane
na niekończącym się
pasmie pamięci.
Pozostały tylko wspomnienia
i magia, która powoli gaśnie.
Narodziny zamieniają się
w śmierć.
Post, który trwa 40 dni.
A później,
znów w Betlejem znajdujemy się.
Dzielimy się opłatkiem,
i pojawia się barszcz.
I tak, po raz kolejny
Chrystus rodzi się...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.