Kometa
Obudził ją krzykiem
zgrabiałych dłoni.
Karminowym snem
półprzytomnych powiek.
Poszukiwaniem stałości
w strumieniu rwących słów.
Quo vadis, Miłości?
Ostatnia gwiazda spadła
zeszłej nocy.
A nikt już nie wierzy
w ulotne marzenia.
Poddana zapomnieniu,
zniknęła w głębi Ziemi.
W proch obrócona-
-niewinna nadzieja.
Quo vadis, Miłości?
Wiara poległa w gasnącej z żalu skale.
Odnalazł ją na dnie,
w chłodzie ich pościeli.
Zaklętą w bryłę lodu
i fałszywy wstyd.
Gwiazda już umarła,
on tego nie zmieni...
Wyszła więc bez słowa
i zamknęła drzwi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.