Koniec, albo początek...
Amen
zabrzmiało echem po całym kościele
to już koniec
pomyślałem pełen obaw
coś się kończy
a może i zaczyna
skończyło się
nieme wyrażanie miłości
gdy twój wzrok krzyżował się z moim
gdy dłoń twoja w smutku i radości
po kryjomu i jawnie
zuchwale i ze wstydem
szukała mojej
Teraz znów wyciągnięta
czeka
pragnie byś ją chwyciła
ale nie
skończyło się
zmieniam układ rąk
tak by je wyciągnąć przed siebie
boję się
że gdy pójdę do przodu
spotkam swoimi dłońmi
namacalną pustkę
Niczym ślepiec
idę niepewnie
w coś co się zaczyna
coś czego nie znam
Nie chcę się potknąć
Komentarze (2)
Czasem tak jest, że coś odchodzi (lub ktoś), pozostaje
pustka. Ale może ta pustka czeka na wypełnienie przez
kogoś lub coś innego. Tak ten świat zbudowany.
Pozdrawiam ciepło.
wiersz wymowny Pięknie nakreślone odczucie zawodu co
jest teraz ostrożnym krokiem w uczuciu Dobry