Koniec lata
Kluczami giną z oczu
topiąc się w szarych
chmurach,
dymem spętane...
Znam je na pamięć,
znam ich drganie!
Deszcz rozsypie się nutami,
wypłoszy sen.
Jak zranione ptaki.
Rozbudzi się burza.
We mnie? Skąd!...
To świat topiony łzami
zakołysze się na fali,
jak okręt ze stali,
jak łupina orzecha
szarpana wichrami.
Ubrana w sukienkę
z kłosów żyta i gorącego słońca,
czekam księżyca,
co patrzy na Świteź,
jak o brzeg piersią trąca.
Patrzy jakby kochał,
a przecież nie kocha!
Na pięciolinii posiadały wrony,
krzycząc, że jesień,
że jesień...
...w zielonych kaloszach przyjdzie,
zapachnie martwym latem. Wrzesień.
Komentarze (3)
Nastrojowo melodyjnie
melodyjny nastrojowy w tonie romantycznym Ładna poezja
Na tak!
a ja tam uwielbiam wrzesień :) taki ciepły mglisty
rano i czerwono żółty ale lato tez lubię :) (zreszta
wrzesień to przeciez przez 22 dni jeszcze lato hehe
ale sobie pogodziłem :P - pozdrawiam :)