Koniec lata
Rzuca cieniem promień złoty
W końcu lata gdzieś za wrzosem
Na wilgotne ziemskie włosy
Bosą stopą czesząc rosę
Gdzieś tam na dnie rzek zdziczałych
Życie chowa się już głębiej
Płyną prądy niosąc mrozy
Nagie drzewa stoją pewniej
Lecz skąd pewność, gdy ta zima
Wrogiem wiecznym skał mocarnych
Żadne ziarno nam spowiła
Zieleń kolor to jest czarny?
Myśląc stałem przy ogrodzie
W którym mdleją w raz nasienia
Woń utkana świeżym żarem
Ognisk płomień wrzący harem
Wnet me oko tak dostrzegło
Coś tam czmychło, coś tam biegło
Cóż za zwidy? widzę marnie
Chyba coś się do mnie garnie…
Delikatny powiew lata
Gdzieś ucieka, gdzieś tam wzlata
to dziewczyna się rumieni
cicho szepcząc „do jesieni”
Komentarze (4)
Dziewczyna się wymyka :)
Nie jesień czy zima mnie złości, ale brak w nich
kobiecych nagości.
będzie nastepnę...pozdrawiam
... "a mnie jest szkoda lata i żal mi letnich
wspomnień " ...