Koniec pazdziernika
....o bolesnych rozstaniach, których nikt nie chce, a jednak są tak pwszednie....
Przechodziłam przypadkiem ulicą
i zobaczyłam ich na ławce
pod zloto-brązowym kasztanem,
a ona w zielonej czapce.
I szalik zielony także
jej szyję szczelnie oplatał.
I w łzach jej zielone oczy
niewidzialne dla świata.
A w jego oczach tęsknota-
za czymś, co nigdy nie wróci,
za marzeń sennych złudą,
którą przed chwilą porzucił.
I tak jesienią zmartwieni,
w pazdziernikowym słońcu, na ławce,
rozstania dwie łzy na liściu zastygły,
na złotej, wiecznej kartce.
napisany już dawno, wpół dziecięcą ręką :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.