koszmar na jawie
byłem częścią całości,
którą razem tworzyliśmy,
lecz z winy czyjejś podłości,
jedność tą utraciliśmy,
zabójco, tyś odebrał wszystkie chęci,
swym ostrzem skrwawionym,
to, co moje serce mieści,
teraz jest samym krztałtem zwęglonym,
nie nadaję się już do życia,
do obcowania z innymi,
nie wiem, co za radość z tego bycia,
jedynie ze wspomnieniami przeszłymi,
lecz skończyć nie mam odwagi,
tego koszmaru na jawie,
więc jestem i wegetuję,
choć....., wewnątrz krwawię,
fajnie jest wrócić na beja
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.