Kredyt na miłość
Kredyt wzięłam na miłość,
bank życia mi go udzielił.
Tak byłam zauroczona,
że przezornemu mówiłam
– by włosa na cztery nie dzielił.
Bo wiem co robię,
w końcu jestem szczęśliwa.
A życie kusiło, oj kusiło,
podsuwając możliwości mrowie.
Z ochotą, się plątałam
w miłości nowe.
Wciąż się zadłużam,
wciąż traciłam głowę.
Kolejne transze brałam,
prolongowałam umowy.
W końcu, w korkociąg wpadłam –
kredytowy.
Dzisiaj łzami, zobowiązania spłacam.
Bank, odsetki mnoży wciąż nowe.
Tak się skończyło – eldorado
kredytowe.
Kochane Życie – nieśmiało wnoszę
petycję,
w sprawach miłości, prosząc – o
abolicję.
;)
Komentarze (19)
Fajnie napisany, ciekawie i z humorem. Podoba mi się!
miłość jest łaską i spłacamy jej trwałość całym
życiem, bo warto Wiersz zakręcił przekornie:) udany
Pozdrawiam serdecznie
;-) uśmiechnęłam się Teniu a w poniedziałkowe południe
to bezcenne ;-) świetny wiersz i bardzo mi pasuje ;-)
Oj,te kredyty mogą wykończyć,wiersz rozbawił
okrutnie,pozdrawiam