Krop-liście
Kapu - kap
– soczyste dachy,
oblane,
całe w malinach.
Rozmiękłe ściekają barwy,
za oknem można wyżymać.
Kapu - kap
– i myślałby kto,
że wielkie na dworze pranie.
Tak bardzo mamy szare tło,
czy zniknie plama po plamie?
Kapu - kap
– zegar w kałużach,
a miasto jak akwarela.
Dokąd to,
płynąca rzeko?
Czy głodna farby połknęłaś?
Kapu - kap
– nastawiam ekspres,
kawą uraczę poranek.
Mój ty dniu,
ty w kroplach jesteś...
Można cię wlewać do szklanek.
autor
marcepani
Dodano: 2018-12-02 12:00:08
Ten wiersz przeczytano 1136 razy
Oddanych głosów: 24
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (26)
Sympatyczny
:))++
Krop-liście są wyśmienite!
Świetnie nakapałaś!
lubie dni gdy pada deszcz
Kapu-kap, kapu-kap :) Kiedy ja ostatnio sobie tak
powiedziałem? Hmm... Nie wiem, ale fajnie to brzmi,
jak Twój wiersz :) Pozdrawiam serdecznie +++
aromatycznie namalowane
jesiennie i dżdżyście
mówią wszystkie liście
a nad ranem dachy szklą się
srebrzyście
Kapu - kap, za szklankę łap,
smakiem kawusi się ciesz,
spokojnie popijając do dna,
do życia uśmiechaj się...
Fajny wiersz. Pozdrawiam. Miłego wieczoru :)
Im późniejsza jest jesień, tym więcej barw jest
"połkniętych". Aż w końcu, gdy zostaną tylko brązy i
szarości - przyjdzie zima i wszystko okryje bielą...
Ciepły, ładny wiersz.
Dobranocki Marcepani:)))
...fajne zakończenie; pozdrawiam:))
Lubię fotografować i bardzo piękne powstają zdjęcia
kałuż a w nich różne odbicia, czy to domów, drzew i
innych obiektów. Np. słońce schowane w kałuży.
Staż@ - Pan tak dosłownie, z percepcją słownika :) mz.
zupełnie niesłusznie. W kałuży można się przecież
przeglądać (a nie jest lustrem), w kałuży może być
odbity obraz - można go zobaczyć, jeśli oprócz
percepcji nazywania ma się wyobraźnię :) tak...
wyobraźnię. Skoro Pan widzi szlam - to nic na to nie
poradzę. Ma pan prawo widzenia po swojemu... błota,
ścieki szlamy... Moje widzenie jest inne.
Kałuża - coś rozlanego, zagłębienie w ziemi z
błotnistą wodą z opadów lub ścieków.