Krzyk jego roznosi się w nim samym
Wieziony pegazem
Milczeć to wbrew sumieniu poety
Pokazać się, jest podnietą
Za oceną gonić, naturalność
Niechętna mu spowiedź prozą
Muza nachodzi go nocą
Po omacku zbiera owoce i trud
Błądzi ponad innymi, gdy dotyka go cud
Krzyk jego roznosi się w nim samym
opętany marzeniami
Nie jestem poetą, nie milczę wcale
Słowami jak chłop cepami walę
Wiek mój już bardzo sędziwy
Pełen błędów, pytanie czy cnotliwy
Gdybym był tym co wożony w obłoki
pegazem
byłbym wśród was poetów razem
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (5)
Smutno Bolesławie
Pozdrawiam:-)
Lubię zagłębiać się w Twe refleksje.
W Africe miyszko Bambo,Murzinek,
Blank czorny, mały lokaty synek.
Czorno mo matka,łojca czornego,
Ujka i ciotka, dziadka i ...kożdego.
Mo piyknochałpa - by ją zbudować
trza mieć patyki, deski i trowa.
Boprzeca lepszyj chałpy nie trzeba
Jak sie rok caly hajc leje znieba.
Bestuż to nagie są Afrykony
A mało kery jełobleczony.
Bestuż fest dużo sie uszporują
Bo czopek,mantli...nic niy kupują.
Bambo Murzinek to mądry synek....
rozważania godne poety!!
pięknie Bolesławie ale i smutno Pozdrawiam
serdecznie:))