Książę w purpurze
niech życia płynie bez łzy i niech na końcu czeka na Ciebie twój taki książę w purpurze, mój ty biedny chomiczku...:)
w gałęziach
szumiał wiatr
A deszcz uderzał
w takt
Biegłam sobie
plażą
mokra
w białej sukni
przylepionej
do ciała...
Serce paliło
się ogniem
radości i
szczęścia
Bo oto on
książę w
purpurze
czekał tam
na swym gniadym
koniu
u kresu
mojej wędrówki...
Nagle ma
twarz
znalazła się
w piachu,
przewróciłam się...
Łzy poleciały
po mych
policzkach
gorące,
palące,
łzy cierpienia...
Spojrzałam
w górę
A on stał
wciąż tam...
był trochę
bliżej i
swym ciepłym
uśmiechem
pocieszył
mnie...
Znów biegnę
gnam
przed siebie
nieuchronnie
zbliżam się
do niego,
rozwiane włosy
spieczone usta
ale to dla
Niego,
tylko dla
Niego...
Nogi odmawiaja
mi posłuszeństwa
a jednak
jego silne
ramiona już
tuż, tuż
obejmują me
zmęczone ciało,
i tak
kończy się
ma wędrówka...
jeszce
ostatnie
spojrzenie wstecz...
nie teraz juz tylko
objęcie ciepłych ramion
Twych...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.