Kto winien...
Żegnaj, cicho dzwoni deszcz o blade
szyby.
Odfruwam, wtóruje rozszalały wiatr.
Ja także wraz z nimi na zawsze odchodzę.
Nie znajdziesz mnie nigdzie, od morza do
Tatr.
Zniknę z twego życia jak zjawa o świcie,
Jak sen, co się kończy, gdy zapieje kur.
Zostawię Ci tylko wiersze w skoroszycie
I perłowych wspomnień rozsypany sznur.
Nieważne gdzie będę-daleko czy blisko
I tak się nie przetnie żadna z naszych
dróg.
Kto winien, że gwiazda zakończyła
życie,
Którą nam pod nogi rzucił dobry Bóg?
Nie próbuj podążać za niknącym śladem.
Nie chcę byś znów milczał, gdy odnajdziesz
mnie.
Nasz czas się wyczerpał, utonęło
szczęście
W wielkim oceanie, co się losem zwie.
Dziękuję Villain78 za rzeczowy
komentarz.Dzisiaj Twoje uwagi są słuszne i
wszystkie uwzględniłam w poprawkach.
Komentarze (31)
Wydźwięk tego wiersza obciążą autorkę winą. A może się
mylę? Niemniej jednak, utwór czytało mi się dosyć
dobrze. Największą jego zaletą jest jednak to, że
projekcja wyobrażeń przed oczami jest do niego
dodawana całkiem gratis.